sobota, 30 listopada 2013

clouds.

"Kto formuje z chmur
Ten kształt, jakby smocze łby?"
K.Nosowska










"Z opisywaniem chmur
musiałabym się bardzo śpieszyć -
już po ułamku chwili
przestają być te, zaczynają być inne.

Ich właściwością jest
nie powtarzać się nigdy
w kształtach, odcieniach, pozach i układzie."
W.Szymborska


wtorek, 26 listopada 2013

Dublin.

Po raz pierwszy na blogu - miasto. Bez zooma ciężko jest robić zdjęcia, ale stolicy należał się chociaż jeden post. Chociaż aparat wyciągałam rzadko. Dublin jest kolorowy i pełen uroczych kawiarenek. Na zdjęciach wąskie uliczki, zamek, Trinity College, świąteczne dekoracje i fabryka Guinnessa. 













niedziela, 24 listopada 2013

wyspa marzeń c.d.

Ireland - land of dreams. We're travelling (literally) from sunrise to sunset. Ocean, mountains, lakes. Start in Dublin, then hiring a car and going to the south-west of Ireland. Killarney National Park, Ring of Kerry, Skellig islands. The description seems to be unnecessary. It's just too magical.

Wschody słońca i zachody. Podróżujemy od zmierzchu do świtu. Ocean, góry, jeziora.
Zaczynamy w Dublinie, dwa dni spędzamy w stolicy, potem wypożyczamy samochód i ....
Irlandia - południowy zachód. Killarney National Park, Ring of Kerry, Wyspy Skellig.
Opis jest zbyteczny. Za każdym razem podoba mi się jeszcze bardziej! Dzisiaj tylko zdjęcia. :-)



















poniedziałek, 11 listopada 2013

wyspa marzeń.

- We want to hire the cheapest car for five people.
- In the cheapest one, there's enough place for five people but it will be really tight. Are you sure?
- We're sure.
And it started. We cross the border. We're out of Belfast. Ireland - Donegal. Slieve League - the highest cliffs in Europe, breathtaking Errigal mountain, wild horses, sleeping in a car on the beach and sheep, sheep everywhere!
So wild, so magical.

- Chcemy pożyczyć jak najtańszy samochód dla pięciu osób.
- W najtańszym zmieścicie się w piątkę, ale będzie wam bardzo ciasno. Na pewno może być?
- Na pewno.
I tak się zaczęło. Pracownik wypożyczalni samochodów okazał się być Polakiem, dał nam kluczyki, auto i życzył owocnej podróży. Austriak Ollo za kierownicą, Polak Jan na fotelu obok z mapą w ręce jako pilot, Szwajcarka Marina, ja i Basia z tyłu. Jedziemy na zachód - na dziki zachód - do hrabstwa Donegal. Przekraczamy granicę - jesteśmy w Irlandii. Wszędzie wzgórza - mienią się kolorami jesieni. Bure, rude, brązowe, kasztanowe. Pustkowia, na drodze tylko my i kolorowe owce. Czasem nie chcą zejść z drogi. Klify nadal zielone. Gdzieniegdzie drzewa, ale osamotnione, osowiałe. Co jakiś czas jeziora. To Irlandia, czy amerykańskie stepy? A może Nowa Zelandia? Mijamy kolejne owieczki, dzikie konie, ... lamy. I po kolei odwiedzamy kolejne miejsca zaznaczone dzień wcześniej na mapie. Slieve League - najwyższe klify w Europie - masywne, nie zobaczycie ich na zdjęciach w całości, aparat bez zooma nie dał rady. Ściemnia się, grzejemy się w irlandzkim pubie przy kominku popijając Guinessa z porzeczkowym sokiem albo gorące whisky z goździkami. Gramy w karty. Śpimy w samochodzie na plaży. W pięć osób nie jest tak zimno, a rano wystarczy przejść dwa kroki i podziwiać. Klify, ocean, wschód słońca. Jedziemy dalej. Errigal - najwyższa góra w hrabstwie - wyrasta nagle przed nami. Ośnieżony szczyt, a dookoła pustki. I znowu nie wierzymy, to Irlandia, czy Himalaje? Jest jeszcze wodospad, wydmy, skalista plaża... Po ciemku wracamy do Belfastu. Nie wiem, czy zdjęcia chociaż trochę oddają klimat, ale musicie uwierzyć na słowo :) I przyjechać do Irlandii - koniecznie!